poniedziałek, 30 listopada 2009

Boli mnie w krzyżu.

Właśnie przeczciłem felieton Andrzeja Tommy pt. Ukrzyżujmy całą Polskę. Felieton ciekawy, aczkolwiek autor nie zwrócił uwagi na pewną istotną rzecz.
Otóż sracze są miejscem szczególnie do zawieszenia krzyża wskazanym. Przyczyna tego jest prosta. Forma, jaką ten sanitariat przyjął w cywilizacji zachodniej jest sweojego rodzaju ewenementem. Jeśli spojrzymy na wschód; do krajów arabskich, Indii, czy Chin, to w toaletach tamtejszych prywatnych domów zamiast sedesu, znajdziemy mniej lub bardziej wyrafinowaną dziurę w podłodze. Często jest to zwykła dziura, zwłaszcza wśród biedoty, ale w tamtych krajach nawet bogacze mają w domach przeważnie sprzęty takie, jak opisany tutaj. Czasami takie kible kapią złotem i drogimi kamieniami, ale zawsze pozycja pozostaje ta sama, czyli "na narciarza".
Wobec tego toalety wyposażone w muszle są nieodłącznym elementem kultury zachodniej, która, jak nam się podaje, wyrosła na chrześcijaństwie. Wniosek z tego taki, że sedesy są rzeczą jak najbardziej chrześcijańską, toteż krzyż na ścianie w pomieszczeniu, w którym stoją, byłby jak najbardziej na miejscu.
Oczywiście różni apologeci krzyża zakrzykną "to się nie godzi!". Ale wobec tego, czy w tej sytuacji godzi się umieszczać krzyż w miejscu przeznaczonym do równie prozaicznej czynności, jaką jest jedzenie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz