poniedziałek, 30 listopada 2009

Złote myśli księdza Churwy vol. 1

"A jeśliby papież nakazał Ci pluć na godło i bezcześcić flagę państwową, posłuszeństwo zachowaj i czyń tak, nawet gdybyś miał głowę pod topór katowski położyć, gdyż zaiste wielka będzie twoja nagroda w niebie!"

Boli mnie w krzyżu.

Właśnie przeczciłem felieton Andrzeja Tommy pt. Ukrzyżujmy całą Polskę. Felieton ciekawy, aczkolwiek autor nie zwrócił uwagi na pewną istotną rzecz.
Otóż sracze są miejscem szczególnie do zawieszenia krzyża wskazanym. Przyczyna tego jest prosta. Forma, jaką ten sanitariat przyjął w cywilizacji zachodniej jest sweojego rodzaju ewenementem. Jeśli spojrzymy na wschód; do krajów arabskich, Indii, czy Chin, to w toaletach tamtejszych prywatnych domów zamiast sedesu, znajdziemy mniej lub bardziej wyrafinowaną dziurę w podłodze. Często jest to zwykła dziura, zwłaszcza wśród biedoty, ale w tamtych krajach nawet bogacze mają w domach przeważnie sprzęty takie, jak opisany tutaj. Czasami takie kible kapią złotem i drogimi kamieniami, ale zawsze pozycja pozostaje ta sama, czyli "na narciarza".
Wobec tego toalety wyposażone w muszle są nieodłącznym elementem kultury zachodniej, która, jak nam się podaje, wyrosła na chrześcijaństwie. Wniosek z tego taki, że sedesy są rzeczą jak najbardziej chrześcijańską, toteż krzyż na ścianie w pomieszczeniu, w którym stoją, byłby jak najbardziej na miejscu.
Oczywiście różni apologeci krzyża zakrzykną "to się nie godzi!". Ale wobec tego, czy w tej sytuacji godzi się umieszczać krzyż w miejscu przeznaczonym do równie prozaicznej czynności, jaką jest jedzenie?

piątek, 27 listopada 2009

Koniec z Lesserem

Od dzisiaj nie zaglądam i nie komentuję artykułów z Lessera. Za stary jestem na to. Uznałem tak po spotkaniu z fragmentem redakcji tej gazetki. Wprawdzie okazało się, że jedna ze spotkanych przeze mnie osób to nie dziecko, lecz siostra mojej dawnej znajomej, jednak niesmak pozostał jak po spotkaniu z dzieckiem. To już zdecydowanie nie mój klimat i ten swój wewnętrzny niesmak projektuję właśnie na gazetkę. Poza tym uznanie, żem już na to za stary jest chyba całkiem racjonalne, nieprawdaż? Mniejsza o to, czas zmienić środowisko, bo rzeczywiście komentowanie wytworów młodzieży licealnej to dla mnie mierzenie zdecydowanie zbyt nisko.

środa, 25 listopada 2009

Tradycja

Słowo które ludziom zbyt dobrze się kojarzy.

środa, 18 listopada 2009

Dominacja...

Czuję się mocno rozczarowany swoją postawą życiową. Zastanawiam się wciąż nad niepokojącym mnie od samego początku problemem. Kim będą moje dzieci? Jeśli ich matką będzie moja obecna narzeczona, to pojawia się kolejne pytanie. Pytanie o utratę szacunku do mojej osoby. Pytanie już nie z gatunku "czy", ale z gatunku "kiedy", bo że w takiej sytuacji przestaną mnie szanować to rzecz już oczywista. Za ten ślub, na którym przyobiecam, że wychowam je w wierze katolickiej, za podtrzymywanie w nich tej wiary. Pozostaje mi tylko klauzula szczerości.
Zadeklarowałem Asi, że wesprę ją w wychowaniu religijnym naszych dzieci tak długo, jak długo będę mógł w tym wszystkim nie być hipokrytą. Myślę więc, że z pierwszym pytaniem dziecka o wiarę, moje wsparcie się skończy. To i tak za dużo jak dla mnie. Ten podły katolicki terror wymusza na człowieku takie zachowania, za które codziennie rano odbicie w lustrze spluwa w twarz.
A chuj by strzelił tych wszystkich religiantów, którzy smarkają w momencie przeistoczenia!

I tak zastanawiam się jeszcze, czy miłość jest silniejsza od godności?

wtorek, 17 listopada 2009

No i jestem.

Raz, dwa trzy, próba bloga.
A więc zaczynam po raz kolejny swoją przygodę z życiem. Tym razem już dorosłym, poważnym i cholera wie jeszcze jakie to życie ma być. Nie ma we mnie śladu ekscytacji, towarzyszącej pierwszym krokom w nieznane. To chyba znaczy że jestem dorosły albo... stary.
Dobra, na dzisiaj dość, mam nadzieję, że będzie ciekawie.