wtorek, 8 grudnia 2009

Demokracja po katolicku

W naszym narodzie, który jak wiadomo dzięki Piłsudskiemu "jest wspaniały, tylko ludzie chuje", urosła taka idea, że skoro demokracja to rządy większości, a większość stanowią katolicy, to Polska powinna być katolicka. Wielu z nich chętnie widziałoby wyznanie rzymsko-katolickie jako religię państwową, z wszelkimi tego stanu implikacjami. Zastanawiające jest oczywiście, jak miałaby funkcjonować gospodarka w naszym kraju, gdyby zakazać w okresie Adwentu, czy Wielkiego Postu wszelkich imprez i sprzedaży alkoholu. To tylko jedno z pytań, które rodzą się w mojej głowie podczas dyskusji z wszelkiej maści bogoojczyźnianymi krzykaczami.
Tego typu zapędy to typowo nieucki, wynikający z prymitywnych instynktów pogląd, który z ogromnymi sukcesami funkcjonował w historii Europy i nie tylko. Pragnienie stworzenia homogennego społeczeństwa i eliminacji odmieńców wynika z potrzeby bezpieczeństwa. Łatwiej jest zaufać ludziom podobnym do siebie, a jeśli to podobieństwo jest gwarantowane prawnie, to poczucie bezpieczeństwa radykalnie wzrasta.
Nie omieszkam jednak przypomnieć, że nie po to mamy rozum, żeby iść za popędami klasyfikowanymi na pograniczu pierwszego i drugiego piętra piramidy Masłowa. Jeśli prawo miałoby narzucać obywatelom zachowanie zgodnie z jednym światopoglądem; światopoglądem rzekomej większości... To już przerabialiśmy. Realnie tak uformowane państwo byłoby krajem jak najbardziej komunistycznym. Minimum wolności przy rzekomym maksimum bezpieczeństwa.
Niedawno czytałem długi tekst o wolności. Autor twierdził, że zdobyć/odzyskać wolność jest łatwiej, niż zrobić z niej odpowiedni użytek. Niewolnik, otrzymawszy wolność gubi się i nie wie, co z nią zrobić, sam szuka niewoli. Obecne modły zanoszone przez wielu katolików o Polskę katolicką, są właśnie tęsknym wołaniem za niewolą. To wołanie jest wynikiem mentalności niewolnika, jaką w naszym narodzie od prawieków szczepił Kościół Rzymsko-Katolicki, przez pewien czas nieświadomie współpracując przy tym z komuną. Znam wiele osób właśnie w taki sposób otumanionych i stłamszonych przez jedną bądź obydwie te instytucje, zbyt wiele osób.

1 komentarz:

  1. Ale na czym polega ta rzekoma niewola serwowana przez Kościół, bo nie łapię?

    Przecież nie może nim być wołanie o "Polskę katolicką", jeśli to miałoby się wyrażać obecnością krzyży w urzędach czy szkołach lub też odwołaniem do Boga w konstytucji.

    Zresztą teraz to jest już trochę odwrotnie, katolicy jeszcze się nieudolnie bronią, ale generalnie bycie ateistą we współczesnym społeczeństwie wcale nie jest jakieś passe.

    OdpowiedzUsuń